
Nareszcie! To słowo najczęściej padało na wieść o jego narodzinach. Długo kazał na siebie czekać. Zwłaszcza, że przez całą ciążę towarzyszyła mi pewność, iż urodzi się w październiku. Kulawa intuicja przyszłej matki. Wybrał listopad. Niedzielny poranek. Idealny. Niespieszny. Zupełnie, jak on. Czarnowłosy klon Mateusza. Nasz syn. Młodszy brat. Bruno. Witaj na świecie, Maleńki!








Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz jakiś ślad po swojej obecności tutaj :)