
- Mamo, chodź zobacz! - rano otworzył oczy i przybiegł podekscytowany do kuchni. Wziął mnie za rękę, zaprowadził do pokoju i usiadł na łóżku. - Zobacz. Skrzaty były w nocy. Wyszeptał. Jakby nie chciał ich spłoszyć. - Dzisiaj pierwszy dzień grudnia.
Tak. Czekał na ten dzień od dawna. Pierwsze tegoroczne pytania o
skrzaty pojawiły się w okolicach sierpnia. Pamiętał. I wierzy. Nadal
wierzy w skrzaty, elfy i Świętego Mikołaja. I dopóki będzie wierzył,
dopóty będę bawiła się w dobrą wróżkę czarując kolejne kalendarze
adwentowe, wymyślając zadania i upychając po szafach kolejne książki,
gry i drobiazgi. Dla jego wspomnień. Dla tego błysku w niebieskich
oczach. I uśmiechu. Warto zaczarować grudzień.
- Mamo dlaczego skrzaty nie przychodzą do wszystkich dzieci?
- Bo przychodzą tylko do tych dzieci, które w nie wierzą.
- Ja wierzę. I będę wierzył do końca życia. I w Mikołaja też.
Chyba dobrą wróżką zostanę dożywotnio.















Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz jakiś ślad po swojej obecności tutaj :)